środa, 15 maja 2013

Section 6 "One Year Later"

Maj. Skrajna pora roku. Jednego dnia może świecić Słońce, doprowadzając twoje ciało do nieustannego pocenia się, a kolejnego może padać przez cały dzień z towarzyszącym temu nieustanny, silny wiatr. Dziś trafiła się na moje nieszczęście pogoda pod numerem drugim. Ubrana w ciemnobrązowy frock coat od Dorothy Perkins z postawionym do góry kołnierzem, który miał chronić moją szyję przed nieprzyjemnym wiatrem, ciągnęłam za rękę Channy w stronę LCF gdzie miałam szkolenie o kierunku stylistko/makijażystko/fryzjerskim. Na dzisiejszych zajęciach czekała nas niespodzianka przygotowana przez naszego mentora: Anne Hardy. Pani Hardy bardzo mnie polubiła i muszę szczerze przyznać, że byłam jej ulubienicą spośród 15 innych osób w grupie.
Gdy już weszłyśmy na salę w jednym z budynków koledżu zauważyłam, że na samym środku są przygotowane klozetki z różnym wyposażeniem. Spojrzałam pytającym wzrokiem na koleżanki z grupy, te jednak tylko wzruszały ramionami również nie mając pojęcia co się tu dzieje. Zauważyłam, że każda z klozetek ma karteczkę z imieniem i nazwiskiem, więc gdy już się rozebrałam podeszłyśmy z Chaney do jednej z nich zawierających moje nazwisko.
- Witajcie. - przywitał nas głos z głośników Pani Hardy. Trzymała ona w ręku mikrofon i stojąc z przodu uciszała zebranych. Zauważyłam, że niektórzy studenci nie należący do naszej grupy zbierali się pod ścianami przyglądając na się. - Zapewne zastanawiacie się co tu się wyprawia. - zaśmiała się widząc zagubienie na naszych twarzach. - Na ostatnich zajęciach kazałam wam przyprowadzić kogoś kto miał być waszym partnerem na dzisiejszych zajęciach, ponieważ... mamy konkurs. - wszyscy zaczęli szeptać coś do towarzyszy nie wiedząc co się dzieje. 'Jaki konkurs?' każdy z naszej grupy zadawał sobie to pytanie w myślach. - Konkurs ten, konkurencja... Będzie polegała na tym, że każdy z was będzie miał do wykonania 3 zadania. - zrobiła chwilowy odstęp by na sali zapadła cisza - I tu wkracza wasz partner. - spojrzałam z Chaney po sobie. - 1 zadanie będzie polegało na tym, by wystylizować waszego partnera na... wymyślmy sobie... Rozdanie BRIT Awards. - wszyscy się ucieszyli bardzo na samą myśl, co można było usłyszeć po fali zachwytu rozchodzącej się po całej sali. - 2 zadanie! - przerwała nam ekscytacje Pani Anne - Będzie polegało na tym bym waszego partnera umalować odpowiednio do okazji, a 3 by odpowiednio go uczesać. Na pewno się wszyscy zastanawiacie po co jest ta konkurencja... - uśmiechnęła się zadziornie starsza kobieta - Więc zwycięzca... - obok Anne stanęła dość wysoka, szczupła blondynka uśmiechnięta do nas szeroko. - Zajmie na dwa tygodnie próbną posadę asystenta naszej kochanej Lou Teasdale. Absolwentki LCF i stylistki w xFactor, a również gwiazd. - przed oczami już miałam już wygraną i mnie dotykającą włosy wspaniałej Adele, ach co ja bym za to dała. - Któż to wie, może spodobacie się Lou i zostaniecie na dłużej. - wtedy to już nie wytrzymałam i przybiłam sobie piątkę z również podjaraną Channy. - Zajmijcie miejsca proszę. Lou chcesz coś dodać?
- Życzę wam powodzenia i udanej zabawy. - uśmiechnęła się do nas blondynka oddając mikrofon Anne.
- Po prawej macie ubrania. - wskazała na ścianę z wieszakami i przeróżnymi błyszczącymi drogością rzeczami. - A na klozetkach wszystko co potrzebne do makijażu i stylizacji włosów. - wzięłam głęboki oddech rozglądając się za przyrządami i ubraniami. W moich wyobrażeniach miałam Chaney ubraną w czarny kobiecy garnitur. - Za dziesięć minut zaczynamy. Przygotujcie się. Na każdą z tych konkurencji macie nie więcej niż całą godzinę. - w tle można było usłyszeć już cichą muzykę Imagine Dragons.
Gdy już przedstawiłam Channy na jaki styl postawiłam i jakie kolory wybrałam usłyszałam głos Pani Hardy.
- Nie zawiedź mnie Lanette. - uśmiechnęła się do mnie i przeszła na początek sali by ponowanie przemówić do tłumu, który z każdą minutą wypełniał salę. - Gotowi? - wskazała na wielki zegar nad nią. - Zaczynajcie! - na zegarze pojawiła się pierwsza sekunda, a ja automatycznie rzuciłam się w prawą stronę szukając garnituru. Wybrałam czarny garnitur od YSL z dwurzędowym zapięciem w żakiecie.Nie pozwoliłam Chaney założyć stanika by dekolt odsłaniał odrobinę klatki piersiowej i jej jędrnych niedużych piersi. Spryskałam jej ciało jedwabiem by dał on efekt rozświetlenia. Na szyje założyłam jej gruby złoty łańcuch od tego samego projektanta a na nagie stopy ciemnoszkarłatne szpilki od Loubutin'a. Nagle usłyszałam głośny dźwięk i zegar się zatrzymał. Stylizacja dobiegła końca i na środek wyszła Anne:
- Czas dobiegł końca. Ci co nie skończyli swoich stylizacji mogą odejść. - nikt jednak nie ruszył się z miejsca.
- Kolejna rywalizacja to makeup. Pamiętajcie, że liczy się okazja jak i również strój. Trzymam kciuki. - uśmiechnęła się do nas Lou i od razu wszyscy spojrzeli na zegar. Ruszył.
Szybko złapałam za nawilżoną chusteczkę i przetarłam twarz Chaney. Następnie nałożyłam na nią podkład idealnie pokrywający cerę od Chanel jednak nie pozostawiający efektu maski. Pod oczy zastosowałam korektor by zabarwić na beżowo jej lekkie sińce. Dłońmi gładząc jej twarz wsmarowywałam pokład. Na jej powieki nałożyłam jasny złoty cieć, a następnie przy końcach czarny z lekkim złotym połyskiem. Wmieszałam obie barwy w siebie co nadało zielonym oczom Channy efekt większych oczu. Na końcach oczu przy nosie zastosowałam perłowo-złotą kredkę która otwierała oczy i wydawały się ożywione. Rzęsy wytuszowałam w maskarze od Rimmel a na policzki nałożyłam odrobinę brązu przez co twarz wydawała się smuklejsza. Usta umalowałam zwykłą wazeliną, ponieważ kolor ust Chaney był przepiękny, więc nie musiałam go zmieniać. Zauważyłam, że skończyłam przed czasem gdy inne dziewczyny klęły pod nosami i warczały do swoich partnerów by się nie ruszali. Odetchnęłam z ulgą, że mam przyjaciółkę która uwielbia jak ktoś zajmuje się jej twarzą, a zwłaszcza włosami.
Rozległ się głośny dźwięk symbolizujący nam, że kolejna konkurencja dobiegła końca.
- Pięknie, pięknie. - ucieszyła się Anne na widok wystrojonych partnerów. - Brawa dla nich. - zwróciła się w stronę publiczności i po sali rozległ się dźwięk braw. - Następna konkurencja to fryzura. Każdy z was ma ułożyć tak włosy by pasowały do stylizacji, jednakże... - uniosła palec do góry - Nie może wyglądać ona na przesadnie sztuczną i nalakierowaną. Powodzenia.
- Powodzenia. - rzekła Lou i poraz trzeci dzisiejszego dnia zegar ruszył jak i moje trzęsące się ze zdenerwowania dłonie. Staż u Lou to było coś. Zwłaszcza dla wschodzącej stylistki czyli mnie. Złapałam za jedwab do włosów i delikatnie spryskałam kasztanowe włosy Channy. Potem użyłam lakieru do włosów, a następnie kosmyki zaczęłam zawijać na rozgrzaną lokówkę. Postanowiłam rozpuścić włosy dziewczyny i delikatnie je pokręcić. Chaney wyglądała elegancko, więc nie pasowała do tego żadna ekstrawagancka fryzura, a upięte do góry włosy postarzały by ją.
Rozległ się już po raz ostatni dźwięk zegara przerywając nam pracę. Anne z Lou chodziły po sali przyglądając się wystylizowanym osobom i szepcząc sobie coś do uszu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Miałam sporą konkurencję. Wszyscy wyglądali zniewalająco.
- Wszyscy bardzo dobrze się spisali. Jestem z was naprawdę dumna. - powiedziała Anne do mikrofonu po 20 minutowej naradzie z Lou.
- Najchętniej zabrałabym stąd pięcioro ze sobą lecz niestety nie mogę. - stety dodałam do siebie z uśmiechem. - Nie przedłużając dłużej... Z wielką przyjemnością do Manchesteru zabrałabym ze sobą - chwila katorgi która trwała zaledwie 3 sekundy, a mnie wydawało się, że całą wieczność. - Lanette Rockbell! - z piskiem i krzykiem rzuciłam się na Channy a koleżanki z grupy i ludzie zebrani na sali zaczęli mi bić brawa.

- Wiedziałam, że ci się uda. - uścisnęła mnie Pani Hardy.
- Boże nie wiem co mam powiedzieć. - napłynęły mi do oczu łzy szczęścia.
- Jesteś kimś kogo najbardziej mi teraz potrzeba. - uśmiechnęła się do mnie Lou również ściskając. - Będę uradowana jeśli zechcesz mi towarzyszyć przez najbliższe dwa tygodnie.
- To ja będę. - wytarłam łzy.
- Gdzie będziecie pracować? - zapytała zaciekawiona Chaney już przebrana w swoje wcześniejsze ciuchy.
- Na początku zabieram cię ze sobą do Manchesteru. Mała niespodzianka czeka tam na ciebie. - uśmiechnęła się do mnie tajemniczo. - Więcej niestety nie mogę ci zdradzić. Dowiesz się na miejscu.
- Super. - ucieszyłam się klaszcząc w dłonie.
- Naprawdę jestem z ciebie dumna. - przytuliła mnie po raz kolejny Anne.
- Podaj mi swój numer telefonu. Skontaktuję się z tobą jeszcze w tym tygodniu i obgadamy sprawy. Masz skończone 18 lat?
- Oczywiście. Ale na wszelki wypadek przyprowadzę na rozmowę rodziców, dobrze?
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęła się do mnie blondynka.

Wraz z Lou udałyśmy się do Manchesteru pociągiem. Wybrałyśmy ten środek komunikacji, ponieważ obie bardzo go lubiłyśmy. Wygodniejszy od samolotu, szybszy od samochodu. Na dworze było bardzo gorąco. (od aut. Postanowiłam dodawać obrazki z ubiorem bohaterki byście mogli lepiej to sobie wyobrażać)
Lou bardzo spodobał się mój dzisiejszy outfit. Blondynka w skórzanych spodenkach i jeansowej, rockowej kamizelce prowadziła mnie w stronę pokoju w którym to miała czekać na mnie moja "Niespodzianka".
- To jakaś gwiazda? - dopytywałam 29'latkę.
- No tak. To backstage. - zaśmiała się - I nie gawiazdA tylko gwiazdY. - zaakcentowała.
- Gwiazdy? - poczułam dziwny uścisk w gardle. - Boyband? - zdenerwowanie wypełniało całe moje ciało. Czy było to możliwe bym ich spotkała?
- Tak. Takie dzieciaczki. - zaśmiała się. Dzieciaczki dodało mi otuchy. 'Możliwe, że to nie oni' modliłam się w duchu.
- Union J? - zapytałam dość wysokim głosem co wywołało jeszcze większy śmiech u stylistki.
- Tak, tak. Union J. - objęła mnie ramieniem, a ja zdjęłam swoje okulary chowając do torebki. Odetchnęłam z ulgą. 'To tylko Union J.' dalej prowadziłam wewnętrzną konwersacje, a posiłek który podchodził mi do gardła ciężko opadł na dno żołądka. Lou zwinnym ruchem otworzyła drzwi:
- Chłopcy to jest nasz specjalny gość, o którym ostatnio mówiłam. - zawołała uradowana do zebranych w garderobie, a ja z lekkim uśmiechem weszłam do pomieszczenia- Lana Rockbell!
Gdy rozejrzałam się po pomieszczeniu zamarłam. Przede mną nie stało żadne Union J. Zaden z chłopaków nie przypominał Georg'a czy Josh'a, nie było ich czterech, a pięciu... I żeby rozwiać wasze gdybania czy to przypadkiem nie było The Wanted od razu powiem, że nie. Przede mną stała piątka chłopców z One Direction, których szerokie uśmiechy tak jak mój zniknęły z twarzy na mój widok.
- No to się porobiło. - przeczesał się po włosach Louis.
- Nie, tylko dziewczyna jest w szoku. - Lou chyba nie wiedziała o czym mówi Louis. - Lana, cieszysz się? - uśmiechnęła się do mnie łapiąc za rękę jakby chciała mi dodać tym czynem otuchy.
- Uczucie które mi teraz towarzyszy ma ze szczęściem tyle samo wspólnego, co spotkania koła irlandzkich filatelistów z połowem gąbek w Adriatyku. - odpowiedziałam oplatając ręce na piersiach. 
Tak o to stałam przed One Direction. Ostatni raz ich widziałam rok temu na imprezie w klubie na która sami mnie zaprosili, a później kontakt się urwał, po tym jak Zayn próbował mnie pocałować i całą winę zgoniono na mnie. Nikt mi nic nie wytłumaczył, nawet Eleanor z którą myślałam, że się zaprzyjaźniłam nagle zaczęła mnie unikać. Widziałam ją kilka razy na uczelni i jedyne co to wymieniłyśmy się poglądami na temat pogody. 
- Cześć Lana. - uśmiechnął się do mnie Harry. 
- Zaraz... To wy się znacie? - zdziwiła się blondynka, na co Liam tylko jej przytaknął głową. 
- Pamiętasz opowieść o Sophie? Ta która zrobiła małe zamieszanie w zespole? - z dziwnym uśmiechem patrzył na mnie Harry. - To to jest właśnie Sophie. - wskazał dłonią na mnie, a blondynka wydała z siebie tylko zduszone 'Ooo'.
- Przepraszam bardzo... Ale jakie zamieszanie? - położyłam dłonie na biodrach - To nie ja próbowałam kogoś pocałować - machnęłam ręką w stronę Zayn'a, który tym swoim przymrużonym wzrokiem patrzył na mnie. - I na Boga Harry. Sophie? Nie było ładniejszego imienia? - nieśmiała Lana poszła w odstawkę, pałeczkę przejęła ta odważna. 
- Myślę, że powinniśmy sobie tą całą sprawę wyjaśnić. - zaczął Liam podchodząc do mnie. 
- Teraz? - mój głos trochę zadrżał - Zrobiliście ze mnie głupią. Najwidoczniej zganiając wszystko na mnie. Pozostawiając mnie z niedopowiedzeniami. Nie uważasz, że jest o rok za późno na wyjaśnianie sobie czegoś Payne? - poczułam, że wnętrze wypełnia mi żal. - Wybacz Lou. Ale muszę zrezygnować z tych praktyk. - odwróciłam się w jej stronę po czym  skierowałam się w stronę drzwi. - Przepraszam. 
Gdy szłam korytarzem poczułam uścisk na moim łokciu przez co się automatycznie odwróciłam. To był Louis. Spojrzał na mnie proszącym wzrokiem z błagalną miną:
- Proszę, porozmawiajmy. - chciałam mu się wyrwać i uciec, ale czułam, że potrzebuję rozmowy. Z kimkolwiek aby tylko porozmawiać. 
- Okej. - odpowiedziałam suchym głosem i skierowaliśmy się w stronę dachu. To było jedyne miejsce w którym na spokojnie można było porozmawiać bo wokół budynku zbierali się ludzie. 
- Z góry chciałem cię bardzo przeprosić. My... - zawiesił się - Nie mogliśmy pozwolić na skandal związany z Zayn'em. 
- Nie można było tego od razu powiedzieć? - powiedziałam już spokojnym głosem i usiedliśmy na słońcu opierając się o ścianę. 
- Posłuchaj... - odwrócił się ciałem w moją stronę - Gdyby ktoś zobaczył wasz pocałunek, zrobił zdjęcie nawet nie wiesz jakie ponieślibyśmy, TY byś poniosła konsekwencje u Modestu. - uniosłam brwi na słowo 'Ty'. - Są rzeczy na które się zgodziliśmy podpisując kontrakt. Wiele zobowiązań. Nawet nie wiesz ile ja musiałem się wykłócić o zezwolenie mi na ujawnienie się z Eleanor. - chłopak mówił bardzo poważnie - Zayn zgodził się na coś co musi wypełnić, a ty... was pocałunek by tylko zepsuło. 
- Na co Zayn się zgodził? - zainteresowałam się, a chłopak zacisnął usta.
- Nie mogę ci powiedzieć. - wydusił z siebie. - Teraz niestety nie mogę. I przepraszam... - złapał mnie za rękę - Modest kazał nam się ciebie pozbyć. Przepraszam, że postawiliśmy cię w takiej sytuacji. Mogliśmy rozegrać to inaczej. Widzę nasz błąd. Każdego dnia rozmawialiśmy o tobie i całej tej sytuacji. Nawet nie wiesz ile razy planowaliśmy by zadzwonić do ciebie, umówić się na rozmowę. Eleanor płakała, że straciła przyjaciółkę... - poczułam, że łzy spływają mi po policzkach - Tak bardzo cię przepraszam. - spojrzałam mu w smutne oczy, a następnie go przytuliłam.
- Zapomnijmy o tym. - odwzajemnił uścisk. 
- Dziękuję. - puściliśmy się z objęć - Nie zawalisz swoich marzeń i tych praktyk? - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. 
- Nie. - odparłam, a on złapał mnie za rękę i wstaliśmy udając się w kierunku garderoby. 
Weszłam za Louis'em po cichu do pomieszczenia. Lou robiła właśnie fryzurę Niall'owi który uśmiechnął się do mnie szeroko w odbiciu lustra.  
- Cześć znowu Irlandko! - zabrzęczał słodko blondasek i każdy spojrzał w moim kierunku.
- Lou, przepraszam za wcześniej. - podeszłam do blondyny z rękami całymi w wosku.
- Nie martw się. Nigdzie bym cię stąd nie wypuściła. Bierz się za Zayn'a... - machnęła ręką w stronę siedzącego mulata, a na dźwięk jej słów zrobiłam dziwną minę - Oj. - zaśmiała się głośno jak i całe zebrane tu towarzystwo. 
- No i właśnie zostałam strolowana. - złapałam za grzebień i podeszłam do Malik'a.
- Cześć. - powiedział uśmiechając się słodko. 
- Nadal się gniewam. - zrobiłam pokazową sztuczną minę i odwróciłam go w stronę lusterka. 
- Lancia będzie mnie czesać! - krzyknął Harry zaraz znajdując się obok mnie w samych bokserkach, na co ja odwróciłam wzrok. 
- Mógłbyś się chociaż ten... Nie wiem, ubrać? - zapytałam spoglądając na jego uradowaną twarz. 
- Jesteś też naszą stylistką. Masz mnie też ubrać. - uśmiechnął się triumfalnie i zauważyłam, że Liam z Louis'em również ściągają koszulki. 
- Przywykniesz do tego. - zaśmiała się do mnie Lou.
- Oj chyba nie. - szepnęłam do siebie czując gorąc zbierający się w mym ciele. Zabrałam się za czesanie Zayn'a. 

Podczas koncertu siedziałam na samym tyle z Lou. Bardziej skupione byłyśmy na rozmowie ze sobą niż na słuchaniu występu chłopaków.
- Bardzo ciekawy pomysł z tymi włosami Louis'a. - przyznała mi po raz setny raz Lou.
- Dziękuję. - zawstydziłam się jak za kazdym razem gdy to mówiła.  - Jak zostałaś tym kim teraz jesteś?
Wiele osób pyta mnie o to na Twitterze codziennie. - zaśmiała się a ja z nią -To nie jest proste. Najpierw szkolenie w London College of Fashion potem 5 letnie nieodpłatne praktyki. Po czym w końcu dostałam pracę w xFactor. Pracowałam nad fryzurami i make up'em przez 5 lat zarówno w xFactor jak i Mam Talent. Pojechałam w trasę koncertową xFactor. Kiedy robisz komuś makijaż codziennie przez 2 miesiące ludzie przyzwyczajają się do Ciebie. Więc zawsze udało się utrzymać paru stałych klientów przez rok gdy robili swoje filmy czy promo. Radą którą mogę dać to taka, że trzeba ćwiczyć i stawać się coraz lepszym w tym co się robi. Jeśli chcesz być fryzjerką musisz trenować, pracować w różnych mniejszych salonach, a gdy będziesz już gotowy przerzucić się na trudniejszy poziom. Praca przy gwiazdach. Niestety nie jest to szybki proces. To samo z makijażem. Krótkie kursy są drogie i hmmm krótkie! Stajesz się coraz lepszy i doświadczony gdy ćwiczysz i ćwiczysz.
- Pracujesz tylko dla One Direction?
Cóż.. pracuję teraz tylko dla 1D, bo są na prawdę zajęci. Przypuszczam, że specjalizuję się w męskim dziale. Chyba jestem w tym lepsza.
- To pięknie. Całe dwa tygodnie spędzę z nimi. - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Dwa tygodnie? - prychnęła Teasdale. - Ja chcę cię na stałe. 

***



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz