środa, 15 maja 2013

Section 7

- Słucham? - spojrzałam na nią poważnie.
- Chciałabym żebyś dla mnie pracowała. - uśmiechnęła się w moją stronę - Agent chłopców kazał mi zatrudnić sobie pracownika, ponieważ nie wyrabiałam sama. - przełknęłam głośno ślinę, na szczęście żadne cichsze odgłosy nie dało się usłyszeć w tym huku i pisku - Oczywiście będą ci płacić. - dodała na widok mojej poważnej miny.
- O mój Boże... - zatkałam sobie usta. Byłam w takim szoku, że nawet nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Lana? Zgadzasz się? - patrzyła na mnie, a uśmiech powoli schodził z jej ust.
- Ale moje studia. Ja... - zaczęłam się zastanawiać jak postąpić. Co by było słuszne. Tak bardzo chciałam tą posadę jednak bałam się reakcji rodziców i tego, że miałam zrezygnować ze studiów, a wszystko to na rzecz tego by jeździć po całym świecie i stylizować jeden z najpopularniejszych boyband'ów na świecie... - Boże wchodzę w to! - krzyknęłam uradowana nie zastanawiając się ani chwili dłużej, a Lou przybiła mi piątkę.
- Witam na pokładzie.
- Lana! - przede mną pojawiła się wysoka brunetka z włosami spiętymi w górę. Od razu ją poznałam.
- Eleanor! - padłyśmy sobie w ramiona.
- Tak bardzo cię przepraszam. Louis powiedział mi, że wszystko ci wyjaśnił. - spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
- Nie masz za co przepraszać. To nie jest twoja wina. Po prostu chcieliście mnie chronić. - uśmiechnęłam się, a Els bezzwłocznie odwzajemniła uśmiech.
- Lana przyjęła propozycję. - wychyliła się zza mnie Lou.
- Naprawdę? Moje gratulacje! - przytuliła mnie. Zauważyłam, że fanki, które przyszły na koncert chłopców przyglądali się na nam i niektóre nawet robiły zdjęcia. "Ciekawe" pomyślałam sobie, ale szybko pogrążyłam się w rozmowie z dziewczynami i skupiłam na koncercie.

- Jeżeli jeszcze raz ktoś rzuci we mnie czymś na scena i nie daj Boże, trafi znowu w jaja to... - zamyślił się Harry - zacznę chodzić w ochraniaczu.
- Daj spokój. - poklepał kumpla po plecach Liam.
- Mówisz tak bo sam nie oberwałeś. - położył się na sofę brunet z kręconymi włosami.
- Jak ci się podobał koncert? - zapytał mnie Niall. "O zauważyli nas" zaśmiałam się do siebie.
- Dużo krzyków, pisków... Jak każdy inny koncert. - wzruszyłam ramionami.
- O nie! - szybko obok mnie zjawił się pasiasty Louis - Nasze koncerty nie są jak każde inne. - objął mnie ramieniem - Ja bym rzekł...
- Fantasdirectyczne. - dodał szybko Harry.
- Zamknij się loczku! - skarcił go przyjaciel - Za ten neologizm zasługujesz kopa w jaja. - podszedł do niego, a Harry zaczął uciekać.
- Oni tak zawsze. - powiedziała do mnie Eleanor i usiadłyśmy na jednej z wolnych sof. - A! Lana przyjęła posadę asystentki! - krzyknęła do chłopców i zaczęła klaskać co spowodowało u mnie lekki rumieniec.
- Naprawdę? - ucieszył się Niall już z jakimś jedzeniem w ręku.
- Tak. - dodałam ucieszona - Znaczy... nie rozmawiałam jeszcze z rodzicami, ale mam nadzieje, że nie będą robić problemów.
- Moje gratulacje. - uścisnął mnie Liam, a za nim Harry.
- No Panowie. Szybko teraz do hotelu, a jutro rano wyjeżdżamy do Liverpoolu.- wszyscy się zwlekliśmy z niechęcią z sof, pozbieraliśmy swoje zabawki i pojechaliśmy do hotelu.

Gdy otworzyłam drzwi do pokoju hotelowego westchnęłam radośnie. Więc tak od dziś będzie wyglądało moje życie? Przyjemne z pożytecznym. Cóż więcej trzeba? Położyłam walizkę na jednym z foteli i automatycznie udałam się w kierunku łazienki. Kąpiel z bąbelkami. Tak to jest to co mi teraz trzeba było.
Gdy juz przebrana w zaduza na siebie koszulke zespolu Led Zeppelin, ktora sluzyla mi jako pizama, weszlam do lozka uslyszalam pukanie do drzwi. Kogo o 1 w nocy nie zmorzył jeszcze sen...
- Oby to bylo cos waznego. - otworzylam drzwi ziewajac do osoby stojacej przed nimi. Ku mojemu zaskoczeniu byl to Paul, manager chlopcow. - O, witam. - poprawilam szybko poszulke i zmieszalam sie lekko.
- Ou. Czesc... Myslalem, ze... jeszcze nie spisz. - mezczyzna zmieszal sie bardziej ode mnie - Chcialem sie przywitac i zapytac o ta posade.
- Jest 1 q nocy. - zdziwilam sie, ze akurat teraz chcial porozmawiac.
- Naprawde? - spojrzal na swoj zegarek na lewej rece. - O Boziu... Wybacz. Nie mialam pojecia. W kazdym razie, witam cie serdecznie w naszym gronie. Do zobaczenia jutro... Znaczy dzis. - usmiechnal sie do mnie szeroko dalej speszony.W tym momencie ze swojego pokoju wybiegl Louis.
- Witam wszystkich. - pomachal nam niczym krolowa.
- A czemu ty nie spisz? - zagadnal go Paul.
- Poniewaz wlasnie teraz stoje na korytarzu hotelu. Mam tu sie polozyc spac? - smiejac sie pyskowal Paul'owi Louis. - Przerwalem wam w czyms? - usmiechnal sie zakladajac rece na piersi i stajac obok mnie.
- Przyszedlem sie tylko przywitac... - zaczal tlumaczyc sie jeszcze bardziej zmieaszny Paul.
- Hohohoho. - smial sie sztucznie Louis.
- Ja ci sie nie bede tlumaczyc. Dobranoc. - zrobil mine jak na doroslego przystalo i odszedl od nas.
- Przystawiał się do ciebie? - zaśmiał się do mnie Louis unosząc brwi.
- Nieee? - oburzyłam się śmiesznie - Po prostu facet zapomniał która godzina. - ziewnęłam.
- Chcesz iść pograć?
- Pograć na czym?
- Nie na czym, a w co. Gramy w "Nigdy nie zrobiłem..." - uśmiechnął się do mnie zachęcająco
- Nie jesteście za starzy na takie gry? - zaśmiałam się z jego miny.
- Tak, dlatego gramy na shoty. - pokazał zęby w szerokim uśmiechu.
- No to wchodzę w to. - spojrzałam na siebie - Tylko pozwolisz, że się przebiorę - Myślę, że chłopakom twój ubiór by nie przeszkadzał - dostał w ramię ode mnie.
- Będę za chwilę.
- W moim pokoju, masz góra 5 minut. Inaczej oberwiesz czymś mokrym. - odszedł śmiejąc się.
Ach tak. Louis i jego dwuznaczne żarty. Miło było znów tego posłuchać. Na tyłek naciągnęłam swoje czarne rurki, koszulke zmieniłam na koszulke z innym zespołem: Pink Floyd. Przypudrowałam nos by się nie świecił, rzęsy lekko podkreśliłam na czarno. Rozpuszczone włosy spryskałam swoimi ulubionymi perfumami i wcisnęłam na stopy Vansy.
- 3 minuty. Ha. - schowałam telefon do tylnej kieszeni i wyszłam z pokoju udając się w lewym kierunku, w stronę pokoju Louis'a. Zapukałam, a drzwi otworzył mi ucieszony Harry.
- No jesteś w końcu. Haha, Pink Floyd. Zaśmiał się z mojej koszulki. - i cały czas się na nią przyglądał, albo na biust, ale co mógł zobaczyć przez koszulkę.
- Aha. Pink Floyd i Death Star.
- Łaaa. - ucieszył się, a ja siadłam na podłodze obok reszty.
- Lubisz Star Wars? - zapytał mnie Liam, podając piwo.
- No mowa.
- Moja dziewczyna. - stuknął swoją butelką o moją.
- A komiksy lubisz?
- Te nowe... Nee, ale stare jak najbardziej.
- Okej. Tak na poważnie. Kto jest twoim ulubionym superhero? - chyba był lekko wstawiony bo dziwnie mówił.
- Nie wiem... em. To trudne pytanie, bo uwielbiam i Batman'a i Ironman'a. Nie jestem w stanie zdecydować.
- Czy wyście to słyszeli? - wydarł się przerywając rozmowę reszty chłopaków. - Jeżeli do 30 nie znajdziemy sobie partnerów to się hajtamy. - ucieszył się dalej sącząc swoje piwo
- Jak się napije to ma swój dziwny język. - powiedział do mnie Niall gdy zrobiłam zagubioną minę na słowo 'hajtać'.
- Obiecaj mi to! - wskazał na mnie poważnie palcem.
- Obiecuję. - położyłam rękę na sercu dalej się śmiejąc.
- Eleanor już w Londynie. - zakomunikował nam Louis.
- Stary, kogo to obchodzi... To twoja dziewczyna. - rzucił ze śmiechem Niall co wywołało śmiechy u reszty.
Spojrzałam na Zayn'a. Siedział cicho, przyglądając się całej sytuacji, wybuchając od czasu do czasu śmiechem gdy ktoś powiedział coś śmiesznego. On zawsze taki był? Taki cichy?
- Dobra, mieliśmy grać. - przyszedł Josh z butelką Smirnoff'a.
- Smirnoff? - zdziwił się Niall. - Tyle dobrej wódki na świecie, a ty akurat Smirnoff'a wybrałeś.
- Daj mi spokój. Następnym razem ty wybierasz. - nalał trochę wódki w kieliszki,a resztę każdy dopełnił czym chciał.
- Ok ja zaczynam. - wyrwał się Louis - Nigdy nie kochałem się w samochodzie. - tylko Josh wypił shota. Widać chłopcy wyciągają ciężką artylerię na tą grę. Po prawej stronie Louis'a siedział Harry, więc on był następny.
- Więc ja... Nigdy nie kochałem się pod prysznicem. - Liam, Louis i Josh wypili shoty.
- Chłopcy czy te pytania będą tylko na temat seksu? - zdziwiłam się, jakoś nie widziało mi się zwierzać im z tych tematów.
- Oj wyluzuj i baw się. - szturchnął mnie Niall. Teraz kolej Liam'a.
- Ok. Więc ja nigdy nie kochałem się na podłodze. - wypił Josh.
- Patrzcie jaki! - zaśmiał się Louis.
- Niall! Teraz ty. - klepnął go w plecy Liam.
- Więc ja... nigdy nie uprawiałem seksu. - uśmiechnął się i zaczerwienił lekko. Okazało się, że tylko ja z Niall'em nie wypiliśmy na co 12 par gałek oczu spojrzało na mnie.
- Co... - zapytałam zagryzając wargę.
- Serio? - wytrzeszyczył w szerokim uśmiechu, oczy, Harry.
- Tak serio. - spojrzałam ku górze.
- Ale nic? Kompletnie nic? - zapytał również zaskoczony Liam.
- Tak. Możecie dać mi spokój. - poczułam, że zaraz się zaczerwienię. - Co w tym takiego szokującego...
- No wiesz, nie ukrywając kawał niezłej dupy z ciebie. - powiedział Niall.
- Dzięki... tak myślę. - zastanawiałam się czy mam to odebrać jako komplement.
- A całowałaś się kiedyś? - wyszczerzył się do mnie Louis.
- Wiesz.. mieliśmy grać. - próbowałam uniknąć wywiadu.
- Odpowiadaj. - jęknął Niall.
- Tak, całowałam. - powiedziałam neutralnie wymuszając uśmiech.
- Po francusku? - położył się na brzuchu Harry i oparł głowę na dłoniach dalej się uśmiechając dziwnie.
- Nie. - zacisnęłam zęby w uśmiechu.
- Serio? - wybuchł Liam.
- To jest dość krępujące chłopaki... - zaczęłam poprawiać włosy i zmieniać pozycje ze zdenerwowania, a raczej zmieszania.
- A ilu chłopaków miałaś? - zignorował mnie Zayn. Łał, powiedział coś.
- Jednego. - poczułam dziwną złość na samą myśl o swoim byłym.
- Opowiedz. - obok Harry'ego w tej samej pozycji położył się Louis.
- To jest nieprzyjemny temat...

***

I mamy kolejną nudą cześć w której nic się nie dzieje. No chociaż Lana pracę dostała. (:
Hug hug



5 komentarzy:

  1. Masz na prawdę świetny blog. Mam nadzieję, że Zayn jednak będzie z Lanette. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam poinformować, że przenoszę bloga stąd http://all-your-little-things.bloog.pl/ na nowy adres, a mianowicie http://it-all-make-sense-to-me.blogspot.com/

    więc zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuje cie do Liebster Award wiecej info znajdziesz tutaj ;-). u-and-me-4ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę liczyć na twoją opinię?

    Zawsze jest szansa, że wejdziesz, zobaczysz, pokochasz ( mam nadzieję lol )
    youngloovers.blogspot.com
    loovelorn.blogspot.com
    fromyourlust.blogspot.com
    ifindyourlips.blogspot.com
    Nawet jak nie masz teraz ochoty, to kiedyś pewnie będzie ci się nudzić, zerknij, może warto :)

    OdpowiedzUsuń